W ostatniej kolejce III ligi wojewódzkiej trampkarzy naprzeciw siebie stanęły ekipy Tworkowa i Świerklan. Od początku to goście przeważali, stwarzając okazje do objęcia prowadzenia. Tworków, choć w jego grze widać było pewne trudności, dawał radę z tymi atakami. W pierwszej połowie podopieczni Piotra Muchy niezbyt często gościli pod bramką przeciwnika. Zmieniło się to w drugiej części meczu. Próbowali atakować, lecz zmęczeni pierwszą odsłoną, nie potrafili skutecznie wykończyć swych akcji. Ostatecznie mecz, który można w tym przypadku nazwać piłkarskimi szachami, zakończył się bezbramkowym remisem.

W sobotnie przedpołudnie na murawę w Tworkowie wybiegły zespoły III wojewódzkiej ligi trampkarzy. Ekipa gospodarzy, czyli LKS Tworków mierzył się z MKS Żory. Faworytem spotkania był zespół gości, lecz miejscowi niezbyt się tym przejęli. Zaczęlii spotkanie od ataków, lecz mimo ich starań i wypracowanych sytuacji wynik nie zmieniał się. Idealną okazję ekipa Piotra Muchy miała w 12. minucie meczu. Po faulu bramkarza sędzia wskazał na "wapno". Niestety dla gospodarzy, golkiper Żor wyczuł intencję strzelca, pewnie broniąć jedenastkę.

Sobotnie spotkanie III ligi trampkarzy rozpoczęło się z lekkim poślizgiem. Goście domagali się sprawdzenia kilku zawodników Tworkowa, choć... sami na boisku pojawili się bez dokumentów. Po pierwszym gwizdku sędziego gracze Tworkowa rozpoczęli dzieła zniszczenia Fortecy. Piłka co rusz lądowała w bramce gości. Łącznie trafiła tam jedenaście razy, lecz jeden z goli nie został uznany. Na pochwałę zasłużył Jakub Klimaszka zdobywca czterech trafień. Po dwa trafienia zaliczyli także: Artur Leśniak, Kamil Pawlik oraz bramkarz gospodarzy Dawid Kasza. Zespół Fortecy od 22. minuty grał w osłabieniu po czerwonej kartce dla Kacpra Antończyka za wybitnie niesportowe zachowanie.

Ekipa lidera z Czerwionki mierzyła się dziś w Tworkowie z tamtejszym LKS-em. Gracze Tworkowa od początku przeważali, co potwierdzali kolejnymi trafieniami. Goście także mieli swe sytuacje, lecz ich wykończenie wołało o pomstę do nieba. Nie co dzień bowiem, widzi się dwa niewykorzystane rzuty karne w czasie jednego spotkania. Ostatecznie zespół MOSiR-u Czerwionka musiał uznać wyższość gospodarzy i udać się w podróż powrotną z bagażem czterech bramek.