W sobotnie popołudnie na boisku pod Łężczokiem w Raciborzu-Markowicach zainaugurowano sezon 2020/2021 w rozgrywkach B klasy Podokręgu Racibórz. Markowice, które były dość mocno aktywne na lokalnym rynku transferowym podejmowały ekipę LKS Lyski.

Na boiska wybiegli także piłkarze A klasy Podokręgu Racibórz. W sobotnim meczu w Krzanowicach miejscowy Klub Sportowy podejmował zespół LKS Lyski. Faworytem spotkania bezsprzecznie była ekipa Tomasza Makarskiego, co potwierdziła w ciągu dziewięćdziesięciu minut meczu w całej rozciągłości.

W rozegranym dziś meczu VII kolejki juniorów starszych ekipa LKS Tworków podejmowała zespól Lysek. Faworytem wydawała się ekipa gospodarzy, która przed tym meczem zajmowała drugie miejsce w tabeli. Lyski były szóste. Mimo to zespół gości postawił dość zdecydowany opór ekipie Tworkowa, gdyż pierwszy gol padł dopiero w 20 minucie spotkania.

Przed 8 kolejką oba zespoły znajdowały się w dolnej części tabeli i dzieliła je różnica 3 punktów. Brzezie by odskoczyć od strefy spadkowej potrzebowało zwycięstwa, wygrana również pomogłaby odbić się zespołowi Lysek. Zapowiadał się ciekawy pojedynek. Silny, porywisty wiatr oraz opady deszczu dodawały dramaturgii spotkaniu.

W rozegranym w niedzielne przedpołudnie meczu ligi juniorów pomiędzy Naprzodem Czyżowice a LKS-em Lyski nie brakowało emocji. Nie zabrakło także tego, co w futbolu najważniejsze, czyli goli. W meczu tym kibice obejrzeli cztery trafienia. Trzy po stronie gospodarzy i jedno po stronie gości. Zobacz zdjęcia z meczu.

Kornowac, który jest beniaminkiem A klasy Podokręgu Racibórz mierzył się w niedzielne popołudnie z ekipą Lysek. Zespół gości wydawał się przed tym meczem faworytem spotkania, co potwierdził na boisku. Zespół gospodarzy nie miał zbyt wiele z gry, co potwierdzać może to, że zdobył tylko jednego gola. Ekipa Lysek pokonała bramkarza Kornowaca aż czterokrotnie, pewnie zdobywając komplet punktów.

Trzy bramkowa zaliczka Lysek z meczu u siebie okazała się niewystarczająca dla graczy Damiana Cicheckiego. Ci, w sobotnie popołudnie zrobili z Bieńkowic, wicemistrza drugiej grupy B klasy, przysłowiową miazgę. Spotkanie mogło zakończyć się już po pięciu minutach, gdyż właśnie wtedy ekipa Lysek strzeliła pierwszą bramkę. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, przez to zespół gości postanowił iść za ciosem. Ogółem w tym jednostronnym pojedynku zdobył siedem bramek, z czego aż cztery autorstwa Tomasza Langera. Dwa trafienia dołożył Bronisław Kłosek, a jedno Sebastian Urbaś. Gracze Zdzisława Małysa odpowiedzieli jedynie czterema bramkami, które i tak nic im nie dały. Oficjalnym stało się więc wywalczenie awansu przez zespół Lysek. Bieńkowicom warto jednak zadedykować pierwszy wers hitu Urszuli pt. "Konik na Biegunach": "Za rok może dwa..."

Lider II grupy B klasy podejmował w meczu dwudziestej kolejki drużynę Lysek, która plasowała się w tabeli na miejscu trzecim. W pierwszej połowie, prócz wielu fauli kibice nie zobaczyli nic interesującego. Zawada, jak na zespół przewodzący tabeli nie pokazała swej siły, jaką prezentowała do tej pory. Grała ospale, praktycznie na stojąco. Druga część meczu ułożyła się kapitalnie dla zespołu gości.

Boisko w Bogunicach było dziś miejscem ciekawego pojedynku wicelidera drugiej grupy B klasy, LKS-u Adamowice, z LKS-em Lyski, który nie przegrał jeszcze żadnego meczu. W pierwszej połowie każda z drużyn miała po kilka świetnych sytuacji na zdobycie gola, jednak padła tylko jedna bramka, i to tuż przed przerwą. Jej autorem był Andrzej Marek. W 63. minucie po dośrodkowaniu Szymona Teodorowicza piłkę do własnej bramki skierował Szymon Przygoda. Chwilę później było 2:1 po kolejnym samobójczym trafieniu. Goście dążyli do wyrównania, co udało się w doliczonym czasie gry. Jeden punkt zapewnił swojemu zespołowi zawodnik, który pojawił się na boisku kilkanaście minut wcześniej, Czesław Wojciechowski.

Piąta kolejka II grupy B klasy to między innymi potyczka Lysek z Pawłowem. Gracze gospodarzy byli zdecydowanymi faworytami, co chcieli potwierdzić od początku meczu. Wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego ruszyli do ataku, a do zdobycia pierwszej bramki nie potrzebowali zbyt wiele czasu. Piłka znalazła się w bramce Pawłowa już w piątej minucie po bardzo dobrym uderzeniu Bronisława Kłoska. Gracze Janusza Kosubka nie podłamali się po stracie gola. Z kolei Lyski nadal atakowały. Gra defensywy Pawłowa była jednak na tyle dobra, że kolejne bramki w pierwszej połowie nie padły.